- Mamusiu, mogę iść na plac zabaw? - zapytał nagle Blondynek.
- Michaś.. Przecież dopiero co byłeś chory.. - wzdychasz lekko. Mimo to wiesz, że zaraz się złamiesz. Nie potrafisz odmówić tym ślicznym, niebieskim tęczówkom.
- Plooooooosę - patrzy na Ciebie smutny, wzrokiem.
- No dobrze idź, ale jak cię zawołam, to od razu wracasz okej ?
- Jasne - przytula się do Ciebie. Chwilę później pędzi do korytarza, gdzie zakłada bluzę i buty - dziękuję - krzyczy i wychodzi z mieszkania. Na szczęście plac zabaw macie zaraz pod blokiem.
Około godziny później w Twoim mieszkaniu zjawia się środkowy. Wita się z Tobą czule, po czym opada na kanapkę.
- Padam na twarz - wzdycha cicho.
- Jeszcze tylko kilka meczy, mistrzu - wtulasz się w niego.
- Wiem - całuje czubek Twojej głowy - a gdzie Michaś ?
- Na placu, nie mógł usiedzieć w domu - śmiejesz się cicho. Przestajesz jednak, kiedy czujesz, jak mięśnie Karola napinają się - co się stało ?
- Ola.. Ja go nie widziałem na placu.. Owszem, bawi się kilkoro dzieciaków, ale daje sobie rękę uciąć, że naszego tam nie było..
Patrzysz na niego z przerażeniem. W ułamku sekundy jesteś przy oknie. Faktycznie. Nie ma Michasia. Czujesz jak nogi się pod Tobą uginają. Robi Ci się słabo. Później jest już tylko ciemność
Budzisz się w ramionach Karola.
- Powiedz, że to mi się tylko śniło.. - szepczesz cicho. Odpowiedzi jednak nie otrzymujesz. Zrywasz się na równe nogi. Znów kręci Ci się w głowie. Szybko dochodzisz do siebie. Łapiesz telefon i dzwonisz po wszystkich znajomych. Nikt nic nie wie.
- Musimy zgłosić zaginięcie na policji.. - mówi, przytulając Cię do siebie.
- Przecież oni i tak nic z tym nie zrobią - czujesz się bezsilna. Zupełnie jakby ktoś wypompował z Ciebie wszystkie siły i chęci do życia.
Mimo tego, dajesz zawieźć się na posterunek, zgłaszasz zaginięcie i nie pozostaje Ci nic innego, jak czekanie.
Wraz z Karolem, obchodzicie kilkakrotnie najbliższą okolicę. Jednak nigdzie nie ma Twojego Synka. Wracacie do mieszkania. Siadasz na kanapie i chowasz twarz w dłonie. Po policzkach spływają Ci łzy.
- To wszystko moja wina - szepczesz - gdybym mu nie pozwoliła..
- Nawet tak nie myśl - przerywa Ci Kłos - znajdzie się - przytula Cię mocno - wszystko wróci do normy - gładzi delikatnie Twoje plecy.
Mija kilka dni. Nadal nic nie wiadomo. Policja niby szuka, a tak na prawdę nie robią nic w tym kierunku. "Przecież to pięciolatek. Poradzi sobie." Te słowa odbijają się w Twojej głowie niczym echo. Nie jesz, nie śpisz. Praktycznie nie funkcjonujesz. Gdyby nie Karol, byłoby jeszcze gorzej.
Z zamyślenia wyrywa Cię telefon. Zrywasz się z kanapy i z szybkością błyskawicy dopadasz telefon.
- Halo ? - mówisz drżącym głosem.
- Mamusiu! -słyszysz głos Michasia. Czujesz lekką ulgę. Przynajmniej wiesz, że żyje.
- Zamknij się gnoju! - dochodzi do Ciebie odgłos bicia i dziecięcy płacz. Po Twoich policzkach również spływają łzy - a ty mnie uważnie posłuchaj. Jego niedługo już nie będzie, więc nic nie stanie na przeszkodzie, żebyśmy byli razem.
Nie zdążyłaś już nic powiedzieć, bo w słuchawce brzmi dźwięk rozłączonego połączenia. Upuszczasz telefon i upadasz na ziemię. Zanosisz się płaczem.
- Boże, Ola! Co się stało? - do mieszkania wpada Karol. Przytula Cię mocno i kołysze lekko w celu uspokojenia Cię.
- On go zabije - szepczesz przez płacz.
- Nikt nikogo nie zabije, o czym ty mówisz?
- Rafał. Porwał Michasia. Dzwonił dzisiaj. Słyszałam jak go bił - dławisz się swoimi łzami. Spoglądasz na Karola. Po jego twarzy również spływają łzy.
- Nie pozwolę na to - szepcze Ci do ucha i całuje w czoło.
_________________________________________
Chyba zbliżamy się o końca :D
Wiem, jestem okropna, zepsułam sielankę.. Przepraszam ;*
Z kim się widzę w niedzielę w Energii :D ?
Pozdrawiam <3
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz!