sobota, 24 maja 2014

Epilog

Minęło już pięć lat, a Ty dalej nie do końca pozbierałaś się po utracie Michałka. Ale przecież życie toczy się dalej. Od śmierci Synka, nie było dnia, żebyś nie zawitała na cmentarzu. Opowiadałaś Mu wtedy o wszystkim, co dzieje się poza murami. Zdarzało się, że płakałaś. W takich chwilach nie wiadomo skąd, obok pojawiał się Karol. Był takim aniołem stróżem.
Dokładnie rok temu wzięliście ślub. Nie chcieliście hucznego wesela. Ograniczyliście się do przyjęcia w gronie rodziny i przyjaciół.
- Nigdy więcej mnie nie dotkniesz! - wrzeszczysz na męża, siedzącego obok łóżka.
- Jeszcze zobaczymy kochanie - zaśmiał się i złapał Twoją dłoń.
- No pani Olu, jeszcze troszeczkę - mówi do Ciebie położna. Chwilę później na sali słychać donośny płacz.
- Gratulacje, mają państwo synka - uśmiechnęła się do Was - wybraliście już imiona?
- Arkadiusz Michał - mówicie równocześnie i uśmiechacie się do siebie.


- Jest taki podobny do ciebie - szepcze Karol, kiedy trzymasz Małego na rękach.
- Ciesz się, że wzrost odziedziczył po tobie - śmiejesz się cicho.
- Mogę? - pyta niepewnie. Uśmiechasz się do Niego i ostrożnie przekazujesz Arka - Cześć maluszku - mówi do niego z wielkim zacieszem na buzi. Chyba każda kobieta, widząc taki obrazek nie umie powstrzymać łez wzruszenia. Tak też jest w Twoim przypadku.



~*~ Kilka lat później ~*~

- Wiesz mamusiu, śnił mi się dzisiaj taki mały chłopczyk. Był chyba w moim wieku - mówi Arek, kiedy jecie śniadanie.
- A jak wyglądał? - zapytał Karol, upijając łyk herbaty.
- Miał blond włoski i niebieskie oczka. Mówił, że ma na imię Michał. Bawiłem się z nim na placu zabaw - uśmiecha się do Was i zajmuje się śniadaniem. Patrzysz na Karola, który kiwa głową na znak potwierdzenia. Łapie Cię za rękę i uśmiecha lekko.
- Jak chcesz to cię do niego zabierzemy. Tylko wiesz, teraz się z nim nie pobawisz.. - wzdychasz lekko.
- Dlaczego ? - pyta zawiedziony.
- Bo wiesz, Michaś jest w niebie. Bawi się z aniołkami, ale jeśli tylko go o to poprosisz, pewnie przyjdzie do ciebie w śnie - Karol bierze Arka na kolana i całuje jego czółko.


- Czyli Michał jest moim bratem? - pyta, stojąc na przeciwko ślicznego nagrobka Twojego pierworodnego.
- Tak - głaszczesz go po główce.
- Super! - krzyczy uradowany.
Po Twoich policzkach spływają słone krople wzruszenia. Wiesz doskonale, że Arek będzie miał oparcie nie tylko w Tobie i Karolu. Będzie przy Nim ktoś jeszcze. I mimo, że Michałka nie ma już między Wami w postaci cielesnej, to każdego dnia czujesz Jego obecność.
_______________________________________________
Tak, wiem. Całkiem skopałam ten epilog. Bardzo Was za to przepraszam.
Nie chciałam ciągnąć tego bloga dalej, bo nie miałby najmniejszego sensu. Byłoby to bardziej lanie wody, a tego raczej nie lubię robić. Postanowiłam, więc go skończyć.
Dziękuję wszystkim razem i każdej z osobna, za czytanie i komentowanie tego bloga ;) nie wiecie nawet ile razy miałam na twarzy uśmiech, widząc zainteresowanie moimi wypocinami ;)
Chciałabym, żeby każda osoba, która czytała tego bloga, zostawiła po sobie jakiś ślad w postaci komentarza. Nie musi byś on rozbrajająco długi czy sensowny. Wystarczy mi nawet jedna emotikonka. Chociaż pod tym postem pokażcie, ile jest Was tak na prawdę ;)
Pozdrawiam serdecznie po raz ostatni z tego miejsca ;) <3

środa, 14 maja 2014

Wkręt piętnasty

Stoisz nad grobem swojego dziecka, a przecież nie taka jest kolej rzeczy. To Ty powinnaś pierwsza odejść na tamtą stronę. Przecież Michaś miał dopiero 5 lat. To niedorzeczne. Pogrzeb zakończył się jakieś 2 godziny temu, a Ty nie ruszyłaś się z miejsca. Bezradnie patrzysz na stos wiązanek. Nie masz siły nawet płakać. W ostatnich dniach płacz był chyba jedynym stałym punktem Twojego dnia.
- Ola.. - słyszysz cichy głos Karola. Nie potrafisz na Niego spojrzeć. Cały czas wydaje Ci się, że On, tak jak cała reszta, obwinia Cię o śmierć Michała - chodźmy już. Rozgrzejesz się, ubierzesz w coś cieplejszego i wieczorem wrócimy - przytula Cię od tyłu. Unosisz głowę do góry i spoglądasz Mu w oczy. Nie można było dostrzec już tych wesołych iskierek, które zawsze w nich gościły. Kiwnęłaś głową. Nie miałaś siły nawet odpowiedzieć. Chwycił Twoją dłoń i ścisnął ją lekko, jakby chciał dodać Ci otuchy.
Po wejściu do mieszkania od razu skierowałaś się do łazienki. Wzięłaś szybki prysznic. Tam nie kryłaś nawet swoich łez.
Chwilę później wycierałaś już swoje ciało miękkim ręcznikiem. Założyłaś czystą bieliznę, ubrałaś się. Westchnęłaś lekko, kiedy spojrzałaś na swoje odbicie. Czerwone, podpuchnięte oczy. Zapadnięte policzki, zero uśmiechu. Taka teraz byłaś. I przez dłuższy czas pewnie taka zostaniesz.
Opuściłaś pomieszczenie i skierowałaś się do kuchni, gdzie siedział Karol. Z reguły starał się nie płakać przy Tobie. Teraz nie zauważył nawet, że zmaterializowałaś się obok Niego. Położyłaś Mu dłoń na ramieniu. Wzdrygnął się lekko. Otarł mokre policzki, pociągnął nosem i przyciągnął Cię do siebie. Usiadłaś Mu na kolanach i wtuliłaś w Niego, jak mała dziewczynka.
- Nie mam siły Karol, mam dosyć tego wszystkiego - szepczesz cicho.
- Musisz być silna. Szczególnie teraz - gładzi delikatnie Twoje plecy.
Wypijasz ciepłą herbatę z cytryną i kierujesz się do pokoju Michasia. Słyszysz jego śmiech odbijający się o ściany, jego płacz, kiedy rozciął sobie główkę, widzisz Go siedzącego na dywaniku, kiedy bawi się samochodami. Bierzesz misia, z którym spał i wychodzisz z pokoju. Kierujesz się do sypialni. Kładziesz się pod kocem i najmocniej jak tylko potrafisz przytulasz misia do siebie. Chwilę później dołącza do Ciebie Karol. Przytula Cię do siebie i chwilę później słyszysz Jego równomierny oddech.


Jesteś w jakimś pomieszczeniu. Nie masz zielonego pojęcia, gdzie się znajdujesz. Ściany są śnieżno-białe. W tle gra uspokajająca muzyka.
- Mamusiu!- czujesz jak do Twojej nogi przytula się Michaś.
- Synku.. - kucasz i zamykasz Go w swoich objęciach.
- Przepraszam.. - szlocha cicho.
- Za co?
- Że was zostawiłem.. Ja na prawdę nie miałem już siły..
- Nie masz za co przepraszać. Na zawsze będziesz tutaj - łapiesz jego rączkę i przysuwasz do swojej klatki piersiowej.
- Bardzo was kocham - całuje Twój policzek - powiedz tatusiowi, że jego też odwiedzę - uśmiechnął się do Ciebie - teraz musze już iść, ale obiecuję, że nie widzimy się ostatni raz.
- My ciebie też kochamy - całujesz Jego czółko. Oddala się. Po chwili się odwraca, macha Ci i znika.


Otwierasz oczy i kręcisz głową niedowierzając. Spoglądasz na śpiącego Karola. Oddychasz głęboko. Starasz się zasnąć. Po kilku minutach bezsensownego kręcenia się, postanawiasz wstać. Zarzucasz na siebie szlafrok i kierujesz się do kuchni. Nalewasz sobie szklankę wody i siadasz przy stole.
- Dlaczego nie śpisz?
- Rozmawiałam z nim.. - mówisz cicho. Karol spogląda na Ciebie z zaciekawieniem - prosił, żeby Ci przekazać, że ciebie też niedługo odwiedzi - uśmiechasz się delikatnie.
- Chodź spać - mówi, łapiąc Cię za rękę - jutro będzie ciężki dzień..
Odstawiasz szklankę i kierujesz się do sypialni. Chwilę później ponownie zasypiasz.
___________________________________
Jak widać, nie był to sen Oli.. Też wolałabym tamtą wersję, ale tak sobie postanowiłam i nie mogłam tego zmienić ;)
Pozdrawiam ;*

czwartek, 8 maja 2014

Wkręt czternasty

Całą noc przesiedziałaś przy łóżku Syna. Karola wysłałaś do domu. W końcu dzisiaj rano musiał stawić się na treningu. Zaraz po nim zjawił się w szpitalnej sali, razem z torbą treningową. Widziałaś, że zupełnie jak Ty, tej nocy nie zmrużył nawet oka.
- Co z Michasiem? - usiadł obok Ciebie.
- Bez zmian.. - westchnęłaś - A co jeśli on się nie wybudzi? - zapytałaś drżącym głosem.
- Nawet tak nie mów - przyciska Cię do swojej klatki piersiowej - jest śliny, wyliże się z tego.
- Mamusiu - szepcze cicho. Odrywasz się od Karola i patrzysz na  Michałka.
- Pójdę po lekarza.
- Nie idź - protestuje Malec. Karol zastygł w bezruchu. Wymieniliście zdziwione spojrzenia. Mimo tego, Kłos usiadł z drugiej strony łóżka.
- Wezmies mnie za ląckę tatusiu?
- Jasne - pocałował delikatnie Jego dłoń.
- Chciałem wam tylko powiedzieć, że baldzo was kocham - uśmiecha się nikle i zamyka oczy. W tym  samym momencie wszystkie aparatury zaczynają szaleć. Do sali wbiegają lekarze, pielęgniarki. Wypraszają Was z pomieszczenia. Siedzisz na krzesełku, tempo wpatrując się w szpitalną ścianę. Kłos przechadza się nerwowo po korytarzu. Obydwoje milczycie. Kiedy z sali wychodzi lekarz, zrywasz się na równe nogi.
- Panie doktorze, co z nim? - pytasz z nadzieją. Patrzy Ci w oczy i wzdycha lekko.
- Przykro mi.. Nie mogliśmy już nic zrobić.. - mówi i odchodzi.
W ułamku sekundy Twoje serce rozpada się na milion kawałeczków. Czujesz, jak po policzkach zaczynają spływać łzy.
- Nie.. To nie prawda.. - szepczesz. Karol otacza Cię swoimi silnymi ramionami - powiedz mi, że wejdę do sali i znów usłyszę, jego głos, śmiech, że spojrzę w jego oczy i przytulę go.. - łkałaś - powiedz, że on żyje..
- Chciałbym to zrobić.. - szepcze Ci do ucha. Jednak więcej do Ciebie nie dociera. Jedyne co widzisz to ciemność.
Budzisz się podłączona do kroplówki. Obok łóżka dostrzegasz Karola. Siedzi z rękoma opartymi na kolanach, twarzą ukrytą w dłoniach. Dotykasz delikatnie jego kolana. Pociąga nosem i spogląda na Ciebie. Wyciera mokre policzki.
- Jak się czujesz? - pyta głaszcząc wierzch Twojej dłoni. Nie jesteś w stanie Mu odpowiedzieć. Odwracasz głowę i zamykasz oczy, próbując powstrzymać łzy, które napływają do Twoich oczu.
- Dlaczego ? - pytasz cicho.
- Nie wiem.. Mam nadzieję, że ten skurwiel za to odpowie.
Nic więcej nie musi mówić. Wystarczy, że jest przy Tobie, przytula Cię i szepcze, że wszystko się jakoś ułoży. Ale czy na pewno? Tego nie wiesz. Nie wyobrażasz sobie swojego dalszego życia. Wszystko straciło sens. Gdyby nie Karol, pewnie dawno byłabyś z Michałkiem po tamtej stronie.
- Widzę, że się pani obudziła.. - do sali wchodzi lekarz. Ten sam, który powiadomi Cię o śmierci Syna. Patrzy na Was z współczuciem - jak się pani czuje?
- Pyta pan o stan psychiczny, czy fizyczny? - pociągasz nosem.
- Przepraszam - wzdycha lekko - muszę zbadać pacjentkę.. - spogląda na Karola. Ten z kolei wstaje z szpitalnego krzesełka, całuje delikatnie Twoje czoło i opuszcza salę.
- Dlaczego? - zadajesz to pytanie po raz kolejny, mając nadzieję, że ktoś udzieli Ci sensownej odpowiedzi.
- Chłopiec miał liczne obrażenia wewnętrzne i zewnętrzne.. - mówi, badając Cię - zostawimy panią na obserwacji. Jutro dostanie pani wypis - zabiera puste opakowanie po kroplówce i kieruje się w stronę drzwi - na prawdę bardzo mi przykro..
Chwilę po nim do sali wchodzi Karol. Nie mówi nic. Po prostu kładzie się obok Ciebie, otacza Cię ramionami i całuje Twoje czoło. Oboje płaczecie. Zasypiacie ze zmęczenia, kiedy do sali wdrapują się pierwsze promienie słoneczne.
________________________________________
Jestem okropna. Możecie mnie teraz zlinczować za uśmiercenie Michałka, pozwalam Wam na to. Moja dotychczasowe blogi kończyły się szczęśliwie, ale doszłam do wniosku, że w życiu nigdy nie jest tak kolorowo. Wybrałam więc smutniejsze rozwiązania..
Nie martwcie się, to jeszcze nie koniec! ;)
Pozdrawiam serdecznie <3

czwartek, 1 maja 2014

Wkręt trzynasty

Czułaś się okropnie. Oprócz tego jednego telefonu, Rafał nie odezwał się ani razu. Cały czas miałaś przed oczami widok pobitego Michasia. Pękało Ci serce, kiedy pojawiała się myśl, że być może Jego już nie ma. Że dołączył do grona aniołków. Ale przecież nic nie mogłaś zrobić. Byłaś kompletnie bezsilna. Razem z Karolem, byliście na komisariacie, żeby zawiadomić o telefonie od Rafała. Oni jednak w dalszym ciągu nie robili praktycznie nic.
- Ma pan dzieci? - zapytałaś, kiedy po raz kolejny usłyszałaś, że trzeba czekać.
- Mam czteroletnią córeczkę - odpowiedział zaskoczony funkcjonariusz.
- To niech pan się postawi na moim miejscu i wyobrazi sobie, że to właśnie pana dziecko zostało porwane, pobite i Bóg wie co jeszcze! - wydusiłaś przez łzy.
- Postaram się jakoś przyspieszyć to wszystko - powiedział po chwili zastanowienia.
- Dziękuję - wyszeptałaś i wraz z Karolem opuściłaś pomieszczenie.
Faktycznie, sprawa ruszyła z miejsca, a policjant, z którym rozmawiałaś, dwoił się i troił, żeby odnaleźć Michasia.
Karol też nie znosił tego najlepiej. W ostatnich meczach sezonu, praktycznie cały czas stał w kwadracie dla rezerwowych. A przecież czekały go jeszcze mecze o wejście do finału. Mało spał. Mimo tego, był znacznie silniejszy od Ciebie. Widział pozytywne strony tam, gdzie Ty dostrzegałaś tylko negatywy.


Kolejny dzień, kolejny taki sam. Może i by taki był. Gdyby nie telefon z policji. Odnaleźli Michałka, a Rafała zamknęli. Powiedzieli Ci, że Twój Syn został przewieziony do szpitala. Chwilę później, byłaś na bełchatowskiej hali, gdzie siatkarze Skry mieli właśnie trening. Ochroniarze znali Cię już doskonale, także nie było problemu, żebyś weszła do środka. W ułamku sekundy wszystkie spojrzenia skierowane były na Ciebie. Karol spojrzał w Twoją stronę z przerażeniem.
- Co się stało ? - zapytał przejęty.
- Michaś.. on.. znaleźli go - wydukałaś i wtuliłaś się w Kłosa.
- Gdzie on teraz jest?  - wyszeptał.
- W szpitalu..
- Jedziemy tam - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia - trenerze..
- Jedź! - krzyknęli wszyscy na raz. Posłałaś im lekki uśmiech i chwilę później siedziałaś już w kłosowym samochodzie. Karol nawet się nie przebrał. Docieracie do szpitala, gdzie jest także policja.
- Dziękuję - mówisz przez łzy i bez żadnego pohamowania, przytulasz policjanta, który najbardziej angażował się w całą sprawę.
- Możemy go zobaczyć? - pyta równie przejęty Kłos.
- Jest przygotowywany do operacji, ale myślę, że na chwilę możecie wejść - uśmiechnął się do was lekarz, który niedawno zmaterializował się obok Was. Wchodzicie to sali. Serce Cię boli, kiedy widzisz własnego Syna w takim stanie. Cały poobijany, posiniaczony. Do oczu napływają Ci łzy.
- Michaś - szepczesz, łapiąc go za rękę.
- Tak bardzo się bałem Mamusiu.. - po jego policzkach również spływają łzy.
- Jesteś bardzo dziennym chłopcem - odzywa się Karol, który obejmuj Cię jednym ramieniem. Drugą rękę natomiast trzyma na Twojej i Michałka.
- Tatuś - szepcze z lekkim uśmiechem. Spoglądasz na siatkarza. W jego oczach lśnią łzy. Uśmiechasz się do niego - bardzo Was kocham.
- My ciebie też - odpowiadamy mu razem.
- Przepraszam, ale musimy zabrać Małego na operację.. - mówi pielęgniarka przez lekko uchylone drzwi. Delikatnie całujesz czoło Syna. Karol wykonuje ten sam gest. Chwilę później przewożą Go na salę operacyjną.
Trzy godziny później z pomieszczenia wychodzi lekarz.
- Panie doktorze, co z nim ? - pytasz przejęta.
- Następne 24 godziny będą decydujące - mówi i odchodzi, a Ty czujesz jak nogi odmawiają Ci posłuszeństwa.
____________________________________
Troszkę dramatycznie, nie :D?