Dokładnie rok temu wzięliście ślub. Nie chcieliście hucznego wesela. Ograniczyliście się do przyjęcia w gronie rodziny i przyjaciół.
- Nigdy więcej mnie nie dotkniesz! - wrzeszczysz na męża, siedzącego obok łóżka.
- Jeszcze zobaczymy kochanie - zaśmiał się i złapał Twoją dłoń.
- No pani Olu, jeszcze troszeczkę - mówi do Ciebie położna. Chwilę później na sali słychać donośny płacz.
- Gratulacje, mają państwo synka - uśmiechnęła się do Was - wybraliście już imiona?
- Arkadiusz Michał - mówicie równocześnie i uśmiechacie się do siebie.
- Jest taki podobny do ciebie - szepcze Karol, kiedy trzymasz Małego na rękach.
- Ciesz się, że wzrost odziedziczył po tobie - śmiejesz się cicho.
- Mogę? - pyta niepewnie. Uśmiechasz się do Niego i ostrożnie przekazujesz Arka - Cześć maluszku - mówi do niego z wielkim zacieszem na buzi. Chyba każda kobieta, widząc taki obrazek nie umie powstrzymać łez wzruszenia. Tak też jest w Twoim przypadku.
~*~ Kilka lat później ~*~
- Wiesz mamusiu, śnił mi się dzisiaj taki mały chłopczyk. Był chyba w moim wieku - mówi Arek, kiedy jecie śniadanie.
- A jak wyglądał? - zapytał Karol, upijając łyk herbaty.
- Miał blond włoski i niebieskie oczka. Mówił, że ma na imię Michał. Bawiłem się z nim na placu zabaw - uśmiecha się do Was i zajmuje się śniadaniem. Patrzysz na Karola, który kiwa głową na znak potwierdzenia. Łapie Cię za rękę i uśmiecha lekko.
- Jak chcesz to cię do niego zabierzemy. Tylko wiesz, teraz się z nim nie pobawisz.. - wzdychasz lekko.
- Dlaczego ? - pyta zawiedziony.
- Bo wiesz, Michaś jest w niebie. Bawi się z aniołkami, ale jeśli tylko go o to poprosisz, pewnie przyjdzie do ciebie w śnie - Karol bierze Arka na kolana i całuje jego czółko.
- Czyli Michał jest moim bratem? - pyta, stojąc na przeciwko ślicznego nagrobka Twojego pierworodnego.
- Tak - głaszczesz go po główce.
- Super! - krzyczy uradowany.
Po Twoich policzkach spływają słone krople wzruszenia. Wiesz doskonale, że Arek będzie miał oparcie nie tylko w Tobie i Karolu. Będzie przy Nim ktoś jeszcze. I mimo, że Michałka nie ma już między Wami w postaci cielesnej, to każdego dnia czujesz Jego obecność.
_______________________________________________
Tak, wiem. Całkiem skopałam ten epilog. Bardzo Was za to przepraszam.
Nie chciałam ciągnąć tego bloga dalej, bo nie miałby najmniejszego sensu. Byłoby to bardziej lanie wody, a tego raczej nie lubię robić. Postanowiłam, więc go skończyć.
Dziękuję wszystkim razem i każdej z osobna, za czytanie i komentowanie tego bloga ;) nie wiecie nawet ile razy miałam na twarzy uśmiech, widząc zainteresowanie moimi wypocinami ;)
Chciałabym, żeby każda osoba, która czytała tego bloga, zostawiła po sobie jakiś ślad w postaci komentarza. Nie musi byś on rozbrajająco długi czy sensowny. Wystarczy mi nawet jedna emotikonka. Chociaż pod tym postem pokażcie, ile jest Was tak na prawdę ;)
Pozdrawiam serdecznie po raz ostatni z tego miejsca ;) <3